Nikt mnie nie lubi!

Przedszkole – trudno przecenić tych parę lat w życiu człowieka. To w tym czasie z fascynacją i trwogą odkrywamy naszą odrębność od innych ludzi. Przechodzimy od tego, co nieznane i oczywiste do tego co nowe. Teraz, gdy miłość rodziców staje się odległa, pociechą stanie się „lubienie” małych współtowarzyszy. Przez wiele lat będzie to wartość nader cenna, podstawowa. Na niej zaczną budować poczucie własnej wartości, radości albo marności życia.

Jak bowiem poznać siebie inaczej niż poprzez układ punktów odniesienia, który stanowią inni ludzie? Jeśli nas lubią, doświadczamy radości, czujemy się wartościowi, ważni, potrzebni. Z czasem uczymy się oczywiście dystansować od dostarczanych przez nich informacji. Tworzymy własny, wewnętrzny system wartości. Dla przedszkolaka to jednak pieśń przyszłości, jakże odległej

Zatem przedszkolak wypowiadający dramatyczne słowa „nikt mnie nie lubi” przeżywa autentyczną tragedię. A tragedię należy uszanować. Nawet jeżeli z pozycji rodzica, sprawa wydawać się może zupełnie błaha, malutka, koniecznie trzeba ją docenić. Nie znaczy to, że mamy podsycać ogień emocji. Wysłuchajmy jednak sepleniącego swoje pierwsze „być albo nie być” Hamleta z miłością i uwagą. Jak tu bowiem być, jeżeli nie jesteśmy zauważeni? I czy w ogóle istniejemy, jeżeli nie patrzą na nas, jeśli nie pełne miłości i troski, to chociaż „lubienia”, oczy?

A zatem jakkolwiek słowa „nikt mnie nie lubi” zwiastują tragedię, nie jest to jeszcze autentyczna tragedia grecka. Tok wydarzeń nie jest zdeterminowany. W dużej mierze zależy on od tego, jaki światopogląd przedstawiamy dziecku wypowiadającemu te słowa.

Na podstawie: Bajkoterapia, czyli dla małych i dużych o tym, jak bajki mogą pomagać.

About the author /


Related Articles

Archiwa

Latest

+

Random

+