ADHD – prawda czy moda

ADHD określane jest w literaturze jako choroba. Bardzo dziwnym faktem przy tym jest to, żewiększość dzieci z tak zwanym ADHD nie bierze żadnych leków i w dodatku chodzi z normalnymi dziećmi razem do szkoły. Czym jest w rzeczywistości ta „choroba” i jakie niesie za sobą zagrożenia?

Co to jest ADHD

ADHD określany jest literaturze jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi lub zaburzenia hiperkinetyczne. Objawia się on: niemożnością pozostawania w bezruchu przez nawet krótki czas, podrywaniem się z miejsca, przymusowe wymachiwanie rękami, wybuchy złości, nieopanowane itp.

Jaki obraz człowieka kształtują te objawy? Kiedy dowiaduję się o takich cechach dzieci z ADHD, widzę człowieka niebezpiecznego dla otoczenia, stanowiącego zagrożenie dla dzieci w szkole , niepoczytalnego i upośledzonego. Za moich czasów ludzi z takimi zachowaniami leczono lub przetrzymywano w szpitalach psychiatrycznych i nie chodziły one do normalnej szkoły. Uczęszczały do szkoły specjalnej, gdzie kadra nauczycielska była przystosowana do nauczania takich dzieci.

Dziś dzieci z papierem o posiadaniu takiej choroby posyłane są do szkoły pomiędzy dzieci zdrowe (czyt. normalne), spokojne, które są dla nich pożywką aby się na nich wyżyć. Są wielkim zagrożeniem dla naszych pociech, które posyłamy do szkoły mając nadzieję, że są bezpieczne. Co najgorsze, że takiego gagatka niebezpiecznego dla otoczenia nie można się pozbyć, bo kuratorium zabrania ich usuwać ze szkoły.

Inna grupa objawów wskazujących na ADHD

Aby jeszcze bardziej skomplikować ten typ choroby, wielcy psycholodzy i socjolodzy dorzucają jeszcze inne cechy takiego dziecka, mianowicie: pobieżność myślenia, trudności syntetyzowania w myśleniu, opóźnienie rozwoju mowy, problemy ze strukturą zdania, trudności z pisemnym wyrażaniem myśli i słowa, trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami itp.

Chwileczkę pomyślmy czy to jest choroba, czy to jest objaw jakiejś nienormalności dziecka? To jest kompletna bzdura. Jedno z moich dzieci posiada podobne cechy i nie uważam je za chore. To jest cecha dzieci z dysleksją, dysgrafią, dysortografią czy dysfonią, którą nie można nazwać chorobą i która nie da się leczyć. Ludzie mają różny temperament, różny poziom pojmowania rzeczy i nie można powiedzieć że chorują. To jest właśnie to, co odróżnia nas od siebie. Jeden potrafi myśleć twórczo, inny potrafi tylko naśladować. Jeden ma umysł ścisły inny ma zdolności manualne, ale wszyscy jesteśmy sobie potrzebni. A ludzie czy dzieci stanowiące potencjalne zagrożenie powinny być odizolowane.

ADHD w kolejnej odsłonie

Jeszcze jeden typ objawów jest prezentowany przez teoretyków: bieganie, podskakiwanie, trudności w skupieniu uwagi, pobieżność myślenia, brak umiejętności planowania, impulsywność działania, niedojrzałe zachowanie, popisują się przed rówieśnikami żeby zwrócić na siebie uwagę.

No, w tym przypadku to już jest totalna przesada. Jak można nazywać chorobą zachowania, które cechują dzieci i rzadko dorosłych? Jak można wmawiać ludziom, że twoje dziecko jest dziwne, skoro jest jasne, że dziecko chce się wyszaleć, zazwyczaj nie chce się uczyć i jedyne o czym myśli to o tym żeby pobiegać czy powściekać się? Przecież to jest jasne, że człowiek z wiekiem i bagażem doświadczeń przestaje być aktywny motorycznie i potrafi lepiej planować niż dzieciak, który jedynie myśli o tym żeby coś zjeść i pobawić się.

Moda na ADHD

Środowisko szkolne ukazuje, że z roku na rok jest coraz gorzej z utrzymaniem porządku wśród uczniów. Dzieje się tak nie dlatego, że dzieci są inne niż 20 czy 30 lat temu, ale dlatego że pozwala im się na więcej.

Przede wszystkim nauczyciele nie mogą nic zrobić z takimi łobuzami. Dawniej nauczyciel przylał kijem w tyłek albo linijką w rękę i dzieci siedziały cicho na lekcji wiedząc, że jak będą niegrzeczne to znowu im się dostanie. Po drugie, jak powiedziały w domu rodzicom to jeszcze oberwały od ojca, a już na pewno jak rodzice byli wzywani do szkoły.

Dziś prawo zabrania karać dzieci przez nauczycieli i zgadzam się z tym, bo niby z jakiej racji ktoś obcy ma karcić moje dziecko. Ale to nie oznacza, że rodzice mają tego nie robić. To właśnie na nich spoczywa egzekwowanie kary na swoich pupilkach. Tymczasem dzieci robią w domu co tylko chcą, rodziców się nie boją, więc i w szkole również zachowują się jak bydlęta, co szerokie grono teoretyków nazwało sobie – ADHD.

Szeroka furtka w prawie

Skoro już dzieciak sporo narozrabia w szkole, mama lub tata wezwani są na rozmowę do wychowawcy klasy lub dyrektora. Po kilku takich wezwaniach, żeby mieć „święty” spokój załatwiają swemu huncwotowi papierek od psychologa, który stwierdza ADHD. W wyniku takich poczynań dziecko może robić co chce w szkole, na lekcji, rzucać się i krzyczeć, przewracać się, a nauczyciel nie może przez to kontynuować lekcji.

Przez takie poczynania teoretyków, którzy co rusz doznają olśnienia i wymyślają z roku na rok różne typy chorób, dochodzi do tego, że klasy zaczynają się składać z samych ADHD-owców. Słyszałem o pewnej klasie, w której na 28 uczniów 26 miało papier od psychologa stwierdzający tę chorobę. To jest jakiś koszmar. Ciekawe ile dzieci miało by ten papier, gdyby zamykać ich w osobnych psychiatrycznych szpitalach. Podejrzewam, że nagle okazałoby się, iż wszystkie dzieci są zdrowe.

Kto jest winny

Problem nie leży w samych dzieciach. Jak już mówiliśmy dzieci mają to do siebie, że nie postępują mądrze i dopiero z czasem nabierają pewnych cech dorosłego człowieka. Problem leży w rodzicach, którzy źle wychowują swe pociechy, są przede wszystkim leniwi żeby się zająć wpajaniem pewnych postaw, posiedzieć z nim i porozmawiać, pobawić się czy pograć w jakąś zabawę, a jak trzeba to ukarać swe dziecko za złe postępowanie i zareagować na uwagi nauczyciela. Wolą po pracy klapnąć na wyrku, złapać za pilota i przy piwku spędzić resztki dnia. A cóż ma robić dzieciak? Przecież jest „królem” w domu. Jak narozrabia, to się papierek załatwi i jeszcze zwymyśla nauczycielowi, że nie ma racji.

A przede wszystkim chrońmy swoje pociechy od niebezpiecznych zachowań rozwydrzeńców. Szukajmy szkół z klasami gdzie nie ma takich „nienormalnych dzieci”. O ile wiemy od naszych czytelników szkoły poza dużymi miastami są bardziej konserwatywne w podejściu do uczniów. Sprzeciwiajmy się psychologicznym manipulacjom i nie ulegajmy modzie na ADHD. W ostateczności pozostaje edukacja domowa, o której już pisaliśmy na naszym portalu.

About the author /


Related Articles

Archiwa

Latest

+

Random

+