Rate this post

Jak trudną sztuką jest wychowywanie dzieci wie każdy rodzic. O tym napisano już masę literatury, z której większość można wyrzucić do kosza.
Autorem powiedzenia “bezstresowe wychowanie” jest amerykański pediatra Benjamin Spock. Trzeba przyznać, że gość miał naprawdę fantazję. Najpierw psychoanalizował dziecięce zachowania, potrzeby i obawy, a potem wydał książkę. Uważał, że jeśli ograniczamy potrzeby dziecka, to w przyszłości doprowadzi to do ograniczenia jego możliwości. Ciekawą miał tezę.
Twierdził też, że rodzice są dla dzieci zbyt surowi i stawiają im zbyt wiele wymagań, a wymaganie od dzieci podporządkowania się rodzicom i ich dyscyplinie za przyczynę stresu, który hamuje rozwój dzieci. Wg niego stare metody były złe, bo działały na dziecko na zasadzie kija i marchewki albo też na zasadzie samego kija. Pan ten nie raczył przewidzieć skutków swojej teorii, gdyż taką tylko była, bo praktyka pokazała zupełnie co innego.
Spock W 1946 roku wydał książkę ?Baby and Child Care? która stała się światowym best-sellerem. Opłakane skutki stosowania nauki Spocka widać już na całym świecie. Nawet niektórzy Polacy zdają się dostrzegać wielkie zło, jakie niesie ta metoda.

Stres towarzyszy nam przez całe życie

Mit bezstresowego wychowania polega na tym, żeby ograniczyć dziecku stres. Stres towarzyszy człowiekowi od momentu narodzin aż do śmierci. Nie da się go uniknąć. Już czas porodu jest dla dziecka wielkim stresem, a potem każda wizyta u lekarza, więc uniknięcie stresu jest po prostu niemożliwe. Dlatego ta metoda ze względu na takie właśnie założenie jest nie do przyjęcia.
W szkole pani będzie go stresować, może studia- jeszcze większy stres. W pracy kiedyś wcale mniej stresu nie będzie. Dziecko powinno od małego być uczone radzenia sobie ze stresem: znoszenia obelg, popędzaniem przez szefa, wyśmiewaniem przez kolegów, przykrym spotkaniem z policją itp.

Co dziecku wolno a czego nie

Psycholodzy piszą prawie zawsze, że dziecko powinno mieć wyznaczone jasne zasady co mu wolno, a czego nie. To niestety tylko część prawdy na ten temat.
Co z tego, że wyznaczymy dziecku co wolno a czego nie, skoro ono nie ma i tak posłuchu, więc będzie nadal robiło to co zechce. Żeby wymóc na dziecku postępowanie wg naszej woli a nie jego musimy jako rodzice mieć autorytet. Rodzice, których dzieci są rozpuszczone z pewnością go nie mają i co gorsza z dnia na dzień go nie zbudują.
Autorytet polega m.in. na przewadze psychicznej nad inną osobą, a budowanie go opiera się głównie na częstym używaniu przez rodzica słowa ?NIE!?. Dziecko musi wiedzieć kto rządzi w domu. Jeśli ojciec nie będzie głową i kierownikiem domu, to ktoś przejmie jego rolę od razu. Zazwyczaj jest to dziecko, które pomiata rodzicami jak tylko chce.

Spełnianie zachcianek i pozwalanie na wszystko

Jednym ze złych założeń teorii bezstresowego wychowania jest traktowanie dzieci jak małych królewiczów i małe księżniczki i spełnianie wszystkich ich zachcianek. Nie reagowanie na karygodne ich zachowanie. Dziecko w tej sytuacji jest najważniejsze i nie wolno mu powiedzieć słowa sprzeciwu!
Przez kilka pokoleń ludzie omamieni teorią Spocka zaczęli ją stosować. Efekty szczególnie widoczne są w krajach bogatszych. Ameryka chyba wiedzie tutaj prym.
Znany jest obraz, gdy na ulicach amerykańskich miast widać wszechobecny bandytyzm i bagno moralne. Czy ten obraz jest efektem konserwatywnego wychowania w dyscyplinie? Z pewnością nie.
Człowiek, który ma spełnione wszystkie zachcianki zaczyna się nudzić, a nuda zawsze prowadzi do złych rzeczy. Z czasem dochodzi zmanierowanie i zniechęcenie życiem. Zdarzają się też samobójstwa. Często robią to dzieci z tzw. dobrych domów. Wydawałoby się, że przecież niczego im nie brakowało. Owszem- materialnie tak, ale duchowo?
Wygodnictwo rodziców i zwiedzenie ich przez teorie wychowawcze w stylu Spocka doprowadziły do upadku więzi rodzinnych oraz oziębienia miłości do dzieci. Same dzieci zaś do dna moralnego. Odbudowa zniszczonych relacji rodzinnych jest trudną i długotrwałą pracą. Dlatego warto nie dopuścić do takich sytuacji.
Osobiście coraz częściej słyszę od ludzi, że bezstresowe wychowanie to mit i bzdura. Jednak ci co tak twierdzą nadal stosują w wychowywaniu swoich dzieci metody p. Spocka. Nie umieją sobie radzić z krnąbrnymi i rozwydrzonymi dzieciakami, które włażą im na głowę.
Wiem ze swojego doświadczenia, że dzieci powinny być posłuszne rodzicom. W miarę dorastania powinny mieć obowiązki domowe do wykonania. Należy też kontrolować co dzieci czytają, co oglądają, w co grają, z kim się spotykają. To pozwoli nam na uniknięcie wielu problemów.
Moim zdaniem lepiej żeby dzieci spędzały wolny czas z rodzeństwem i rodzicami niż z obcymi. Oczywiście nie należy trzymać ich pod kloszem i nigdzie nie wypuszczać. To kolejna zła skrajność.
Od czasu do czasu można pozwalać na kontakty z rówieśnikami. Z jakimi – to też powinno podlegać naszej kontroli, bo nie każde towarzystwo jest dobre.